Organek wystąpił w A2 [RELACJA]

Sobotni wieczór bez dwóch zdań należał do Organka, który kolejny raz pokazał swój rockowy pazur! Fani mocniejszych brzmień dopisali i wypełnili wrocławski klub A2 po brzegi.

PRZEJDŹ DO ZDJĘĆ >>

Gdybym miała polecić najlepszy przepis na listopadowe wieczory  szczególnie te  sobotnie, które niekoniecznie chce się spędzać w domu powiedziałabym   –   idź, posłuchaj dobrej muzy. Pewnie brzmi to banalnie, ale w ten weekend utwierdziłam się w przekonaniu, że muzyka czyni cuda i daje prawdziwego "kopa". Tym bardziej, gdy ani pogoda za oknem, ani samopoczucie, ani nic dosłownie nie sprzyja, a zbliżający się wieczór masz ochotę spisać na straty, warto się czasem powstrzymać i dać mu jeszcze jedną szansę.

Moim lekarstwem w tą sobotę (18.11.18) okazał się nie kto inny jak Tomasz Organek, który wraz ze swoim bandem dał koncert w Centrum Koncertowym A2. Co prawda na gwiazdę wieczoru trzeba było trochę poczekać, ale czas wypełniły supporty dwóch zespołów, które rozgrzewały słuchaczy gromadzących się pod sceną. I tak, od otwarcia bramek o godzinie 18.00 z minuty na minutę sala zaczynała się zapełniać. Jedno jest pewne – koncerty Øganka przyciągają szeroką publiczność, szeroką w znaczeniu różnorodną. Wystarczyło się nieco rozejrzeć, by zobaczyć, że oprócz masy młodych ludzi nie zabrakło zarówno osób starszych, jak i dzieci, które bez wątpienia noszone "na barana" przez swoich rodziców miały z nas wszystkich najlepszą widoczność. No cóż – tylko pozazdrościć! Choć drugi rząd też jak najbardziej godny polecenia.

Kto bywa na koncertach ten wie, że moment tuż przed wyjściem zespołu na scenę, to moment niezwykły. I tym razem dało się odczuć pewien rodzaj ekscytacji wiszący w powietrzu. Jednak prawdziwa lawina oklasków ruszyła, gdy w komplecie stanęli na scenie: Adam Staszewski (bas), Robert Markiewicz (perkusja), Tomasz Lewandowski (klawiszowiec) no i oczywiście lider zespołu Tomasz Organek. Cztery żywioły, które od pierwszej do ostatniej minuty trwania koncertu dają sto procent siebie. Jest to tak duży zastrzyk energii, że chyba każdego postawiłby na nogi. Nic więc dziwnego, że gdy na sali gromadzą się fani, to piskom nie ma końca.

Zespół momentalnie "łapie" z publicznością kontakt, a to nie tylko za sprawą kolejnych dobrze znanych nam piosenek, które wspólnie razem śpiewamy, ale też małych "smaczków" pomiędzy kolejnymi utworami. Organek wplata w swoje koncerty przeróżne anegdotki. Z sentymentem wspomina, jak przed laty grali tu - we Wrocławiu (wtedy jeszcze dla kameralnej publiczności) świętując narodziny dziecka Tomasza Lewandowskiego. Nie da się nie odczuć, że tych czworo, to nie tylko świetny zespół, ale przede wszystkim paczka wyjątkowo dobrze zgranych przyjaciół. Dzięki temu nawet, gdy zdarzają się drobne potknięcia, co zresztą w trakcie koncertu na żywo jest zupełnie normalne, mimo to widać i słychać, że mają wspólną frajdę z każdej minuty spędzonej na scenie. Warto dodać, co sami kilkukrotnie przypomnieli, że są na niej już od pięciu lat i za to też, chcieli swoim fanom podziękować: "To już pięć lat, pięć lat, a wy nadal przychodzicie(…) Dzięki, że jesteście, mimo że dziś sobota i pewnie wiele innych pokus czeka na mieście". Lider zapewnił też, że pracują nad kolejną płytą i równocześnie zażartował, że nie jest to taka prosta sprawa więc summa summarum musimy uzbroić się w cierpliwość. Tak więc Panie Tomaszu – czekamy!

A póki co nadal wsłuchujemy się w najlepsze z jego pierwszych kawałków od których zaczęła się przygoda z formacją Ørganek. To oczywiście: "Głupi", "O, matko!", czy późniejsze - równie popularne takie jak: "Wiosna", "Kate Moss" lub uwielbiana przez fanów "Mississippi w Ogniu", którą usłyszeliśmy drugi raz podczas bis. Momentami, szczególnie podczas ostatnich z wymienionych kawałków można było zostać wciągniętym w wir pogo, ale to chyba jedynie dowód na to, że przy ich muzyce nie da się ustać w miejscu choćby nawet ktoś bardzo się starał. Trzeba skakać, trzeba klaskać, trzeba śpiewać, po prostu być obecnym tu i teraz i wyciągnąć z koncertu tyle energii ile się tylko da.

Z własnej perspektywy mogę śmiało powiedzieć, że były to najlepiej zainwestowane dwie godziny minionego weekendu. Gdyby ktoś z was miał jeszcze wątpliwość, czy wybrać się na kolejny koncert Ørganka, zapewniam was – nie ma się nad czym dłużej zastanawiać…

"Idź, posłuchaj dobrej muzy" – warto!

Marta Hanusiak

fot. Krzysztof Zatycki