Moonspell w WZ
2007-04-23 14:00:36 | WrocławNastępni na scenie byli Austriacy z Darkside. I też widać było, że to tylko support. Pomimo tego, że grali death na wysokim poziomie (grają od 1991 roku, czyli dłużej niż Moonspell) a ich gitarzysta Janos złapał bardzo dobry kontakt z publicznością, nie było w tym wszystkim polotu. Ale słuchanie Darkside nie było uciążliwe, co więcej, momentami słuchało się tego bardzo dobrze, szkoda tylko że wokalista co jakiś czas wtrącał pseudofilozoficzne i religijne teksty wzbudzając aplauz co bardziej mrocznych i szatańskich. Kapela z 16 letnim stażem nie tak powinna zjednywać sobie fanów.
Ale dość o supportach. Po zejściu ze sceny grupy Darkside nastąpiła półgodzinna przerwa podczas której instalował się headliner wtorkowego koncertu. Zgasły wszystkie światła - i zaczęło się. Już od pierwszych dźwięków słychać było (i widać) że koncert Moonspella to coś więcej niż tylko występ muzyczny. Teatralne stroje, makijaże i przede wszystkim - piekielnie perfekcyjna muzyka - tak najprościej można opisać to, co Portugalczycy zaserwowali w W-Ztce. Podczas prawie dwugodzinnego występu zagrali zarówno utwory z nowej płyty "Memoriam", jak i stare hity - największy aplauz wywołała "Vampiria" z, klasycznej już, płyty "Wolfheart". Mimo, że muzyka Moonspella ucieka klasyfikacjom (co właściwie jest zaletą) to na ich koncercie świetnie bawili się wszyscy, bez podziałów na death czy black.
Podsumowując, wtorkowy wieczór w W-Z był prawdziwym wydarzeniem. Moonspell to kapela na światowym poziomie i na takim poziomie był też wrocławski występ. Mimo bardzo drogich biletów (75 zł) ci, którzy przyszli - nie zawiedli się.
Michał Przechera