"Zapiski z wygnania" - spotkanie z Olgą Tokarczuk i Sabiną Baral [Relacja]
2018-03-29 17:20:52 | Wrocław28 marca 2018 w Synagodze pod Białym Bocianem we Wrocławiu odbyło się spotkanie autorskie z Sabiną Baral. Rozmowę prowadziła Olga Tokarczuk. Temat nawiązywał do książki "Zapiski z wygnania", która opowiada o wydarzeniach mających miejsce w marcu 1968 roku. Spotkanie miało upamietniać rocznicę 50-lecia wygnanai Żydów z Polski, a jest ono częścią cyklu "Marzec '68 roku - czym był dla polskich Żydów?". Przedstawiamy naszą relację z tego wydarzenia.
Spotkanie od początku zapowiadało się na wyjątkowe. Sama tematyka pobudzała do wcześniejszej refleksji. Synagoga pękała w szwach. Przyszły znakomite osobistości, w tym prezydent miasta Wrocław - Rafał Dutkiewicz. Zyskał on sobie ogromna sympatię wśród słuchaczy. Korzystając z okazji uhonorował on autorkę nagrodą „Wratislavia Grato Animo”, przypominając tym samym, jak wiele osób pięćdziesiąt lat temu zostało zmuszonych do ucieczki z Polski.
Po uroczystych wstępach mieliśmy okazję posłuchać głównego punktu środowego wydarzenia - intymnej i wzruszającej rozmowy o życiu, które Baral była zmuszona porzucić. Cała synagoga łapczywie chłonęła każde słowo, dzięki temu, że jak sama prowadząca zauważyła: - Sabina jest niezwykle otwartą i dobrą rozmówczynią - wspomina Tokarczuk.
Mieliśmy okazję poznać dzieciństwo wrocławskiej Żydówki. Szczegóły, które stopniowo poznawaliśmy dzięki debiutującej autorce stopniowo budowały w nas historię, tę, którą przeżyła Baral i inni Żydzi. Mimo, że poznajemy młodą osiemnastoletnią dziewczynę, nie możemy powiedzieć tu o sielankowych nastoletnich problemach. Życie pokazało, jak szybko młodzi ludzie musieli dojrzeć. Autorka opowiadała o początkach emigracji, konsekwencji z tym związanych i trudnościach. Pokazywał różnice wynikające z tego do jakiego państwa trafili uciekający Żydzi. Nie wszędzie wyglądało to tak samo. To ważna kwestia, która jest istotna przy omawianiu tematu wolności tych ludzi, którzy musieli się zaadoptować w tamtejszym nowym świecie. Pojawiły się także historie z życia codziennego ubarwiające fabułę.
Miejsce zostało wybrane nieprzypadkowo. Ono jest częścią tej historii. Tokarczyk kilkukrotnie prosiła by Bral przeczytała fragmenty swojej książki. Dzięki temu mogliśmy wczuć się bardziej i poznać szczegóły absurdalności sytuacji. Opowiadania o zbieraniu trzynastu pieczątek pod aktem małżeństwa, podejrzeniu szmuglowania przez nią "złota" w obcasach, co za tym idzie - zdewastowanie ich w celu sprawdzenia tego. Prawo głosiło wówczas, że nie wolno wywozić żadnych dokumentów, co śmieszne, podczas rewizji na stacji kolejowej - Zabrano mi nawet plan Wrocławia kupiony za 10 złotych w Ossolineum, bo uznano go za dokument państwowy, a takich nie wolno było wywozić – opowiadała Sabina Baral. Głos autorki wspaniale nabierał realności, mając na uwadze, że czyta ona autentyczne przeżycia. Rozmowie towarzyszyły niejednokrotnie wzruszenia. Chociażby wtedy gdy mowa była o małżeństwie, które wyjeżdżając z Polski postanowiło wziąć ze sobą trumnę swojej córki nieżyjącej już od dziesięciu lat. To nam uświadamiało zgrozę tych wydarzeń.
Książka zawiera opowieść w formie pamiętnika. To podróży do Wiednia, następnie do Rzymu i kolejno do Stanów Zjednoczonych. Wszystko spowodowane wygnaniem z Polski. Fabuła nawiązuje do zdarzeń, które miały miejsce na granicy, w związku z kontrolą celną. Analizując spotkanie i treść powieści, można zadać sobie pytanie: "Kto wygrał?. Ci którzy zostali, czy Ci, którzy zdecydowali się wyjechać?". - W gruncie rzeczy wszyscy przegrali - odpowiada ze smutkiem Bral.
Spotkanie było przeprowadzone z niezwykłą sybtelnością, ale i z dozą dowcipu, zachowując dystans. To niełatwe zadanie, które wspaniale wykonała Tokarczyk. Stworzyła dzięki temu niesamowitą atmosferę, sprzyającą otwieraniu się i współodczuwaniu. To było niesamowite spotkanie, które miało nas wyrwać z otępienia niewiedzy na temat wydarzeń z marca '68. Pożegnanie było długie i jednogłosnie widownia zdecydowała, że należy się aplauz dla dobrego warsztatu autorki i całego cyklu promujacego upamiętnianie tamtejszych wydarzeń.
Klaudia Krajs
fot. materiały prasowe