Dzieje się - Kino

Relacja z przeglądu filmów bulwersujących

2005-11-29 00:00:00 | Wrocław

Relacja z przeglądu filmów bulwersujących

Nikt nie wyszedł, nikt nie zemdlał - ba, liczna widownia klaskała po niektórych obrazach! Mamy aż tak mocne nerwy, czy zero wrażliwości? Przegląd filmów bulwersujących, które, de facto, zbytnio nie oburzyły, stawia pytanie o dzisiejsze świętości. Czy zbrukanie jakiegokolwiek tematu dzisiaj, wywołałoby naprawdę ostre reakcje?

Pokazane filmy można podzielić na kilka kategorii, wg tematów, z których drwiły: kościelne, seksualne, wojenne i inne - obejmujące resztę obrazów. Przegląd otworzyła „Ławeczka”, reprezentant ostatniej z ww. grup. Epizod z życia kilku chłopaków. Na tytułowej ławeczce w parku, prowadzą luźne pogawędki o panienkach, lufkach, potencji; nabijają się z „grubej baby” na rowerze. Zdecydowanie nadużywają słów powszechnie uznanych za nieparlamentarne. Poważnie zaczyna się robić, gdy przybywa Mario i oznajmia, że zwiał z domu. Koledzy próbują znaleźć jakieś rozwiązanie, podnieść go na duchu, ale nie jest to działanie zbyt konstruktywne. Film kończy optymistyczne „Trzeba cos wymyślić” i dźwięki „I’ve got u babe”.
 
Gromady „k….” i „ch….” spotkać można niemal na każdym szkolnym podwórku, każdy wie do czego służy lufka a młodzi kpią nie tylko z grubych bab. Czym się bulwersować?Film był jednak dobry - lekki, przesadzony, ale przez to dowcipny.
 
Właśnie humor stanowił główny atut filmów z grupy: „inne’ (dzięki temu, moim zdaniem, najlepszej). „Bartek i Robert” to prześmiewcza historia dwóch superbohaterów, stawiających czoła generałowi Strunie. Panowie nie traktują wroga poważnie (zresztą kto i kogo tam tak traktuje?), nikt nie grzeszy też dobrymi manierami (wszak nie wypada przy damie i z damą mówić o pierdzeniu!).

W obrazie „Ni chu..”, próbującym w tych dwóch słowach zmieścić wszelkie życiowe filozofie, fraza ta powtarzana i wyśpiewywana niezliczona ilość razy, przestaje brzmieć jak przekleństwo, ba, wraz z melodią, wręcz wpada w ucho! Finałowa scena tańca nagiego mężczyzny w fontannie, miast oburzyć (?), jeszcze rozweseliła widzów.

Kultowy przykład zbrukania świętości kościoła dali Pythoni w „ Żywocie Briana”, niezwykle wysoko stawiając poprzeczkę. Legendy niemal nie da się dosięgnąć.
Z grupy „kościelnej” pochodzi najostrzejszy z pokazanych filmów - „Ostatnie dni monarchy”. W okrutny sposób pokazuje schyłek życia - jak się można domyślać - papieża, który za pomocą nieokreślonych dźwięków, reaguje na pokazywane mu rysunki i w ten sposób komunikuje swoje potrzeby: fizjologiczne, żywieniowe czy (o zgrozo) seksualne.
 
Film jako taki godzi w katolików - szarga obraz głowy kościoła, co w Polsce pewnie wywołałoby większe skandale niż gdzie indziej. Publika z Jatek ostro jednak nie zareagowała. Czyżby przez podpisanie zobowiązania do nie wnoszenia skarg, o obrazę uczuć wszelakich, przeciw twórcom?
 
Inne filmy, dotyczące kościoła czy religii, nie były tak skandaliczne, opierały się na krótszych sytuacjach, niektóre próbowały przemycić szczyptę humoru np. poprzez konwencje reklamy („Gdyby Jezus żył dziś - nosiłby okulary i… tu prezentuje się zakład optyczny)

Z drugiej wojny światowej żarty ludzie robią nie od dziś i to niejednokrotnie na lepszym poziomie niż w niektórych z pokazanych filmów. Pozbawiony tytułu obrazek o grupie parodiującej (?) Hitlerjugend, był po prostu nudny, niewiele lepiej prezentowały się migawki z przemówień Fuhrera z podkładem muzycznym. Obrazem najczarniejszym była „zapowiedź” koncertu - miał się odbyć w obozie koncentracyjnym, z tamtejszym transportem, zakwaterowaniem. Może to zostać odebrane jedynie jako makabryczny humor, jednak wyjątkowo mocny.

Również i seks dawno przestał być tematem tabu, także „Wyruch.. cię w pień” czy „Brzydkie rzeczy”, mogły wywołać jedynie uśmiechy. O ile pierwszy obraz był dość chaotyczny i nieciekawy, tak „Brzydkie rzeczy” pokazały cos więcej. Monolog mężczyzny o dobrej i czystej miłości przetykano migawkami z filmów porno. Przeskoki następowały coraz szybciej, powtarzano kilkakrotnie niektóre frazy czy zdania (jak tytułowe brzydkie rzeczy), co w sumie dało nietypowy i interesujący efekt.

„Jestem wrażliwa, ale się nie zbulwersowałam” powiedziała po pokazie jedna z osób. Filmy przede wszystkim bawiły, warto było, choćby dlatego, je obejrzeć. Myślę jednak, że można je także potraktować jako swojego rodzaju sondę - jak daleko można się posunąć w „obrazoburczości”, gdzie faktycznie są granice tolerancji (o ile takowe w ogóle istnieją). Ciekawe, na jaką próbę zostaną wystawieni widzowie podczas kolejnych edycji tego typu imprez?

Dorota Dobkowska (dorota.dobkowska@dlastudenta.pl)

Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Marian Dziędziel
26. Przegląd Filmowy Kino na Granicy: Majówka z Marianem Dziędzielem

Darzony wielką sympatii polskich widzów aktor będzie w tym roku gościem imprezy filmowej.

Noe: wybrany przez Boga
Filmy w TV na Wielkanoc 2024 [Program telewizyjny]

Co warto zobaczyć w święta wielkanocne?

Polecamy
Wyprawa do dÅźungli film 2021
Na co do kina w weekend [PREMIERY]

Film przygodowy Disneya, fantasy o legendach arturiańskich i thriller na dziwnej plaży.

Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa
Ballada gangsterska o Polsce lat 70-tych ma już zwiastun [WIDEO]

"Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa" wejdzie do kin na początku stycznia 2020.

Polecamy
Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Marian Dziędziel
26. Przegląd Filmowy Kino na Granicy: Majówka z Marianem Dziędzielem

Darzony wielką sympatii polskich widzów aktor będzie w tym roku gościem imprezy filmowej.