|
Fot. Grzegorz Misiak / AG |
Atlas pokonany! W Częstochowie team Marka Cieślaka po niezłym początku zawodów później już wyraźnie przegrywał starty z liderami Włókniarza. Z biegu na bieg słabł Sławomir Drabik, który nawet nie wystąpił w wyścigach nominowanych.
Po tej porażce wrocławianie stracili pozycję lidera, gdyż wczoraj zgodnie z oczekiwaniami Unia Tarnów rozgromiła ZKŻ Zielona Góra 67:23. Paradoksalnie spory wpływ na losy meczu w Częstochowie miał... pierwszy, juniorski bieg. Ze strony Atlasu wystąpili w nim Miśkowiak i Świderski, gospodarzy reprezentowali Michał Szczepaniak i jego młodszy brat Mateusz. Nie trzeba dodawać, że ekipa wrocławska liczyła w tym wyścigu na 5:1, a w najgorszym wypadku na 4:2. Tymczasem skończyło się na 3:2 dla Atlasu. Najpierw upadł Michał Szczepaniak, który nieatakowany przez nikogo nie opanował motocykla na kolejnym wirażu. Sędzia przerwał bieg, wykluczył starszego Szczepaniaka i nakazał powtórkę w trzyosobowej obsadzie, wówczas zaraz po starcie Mateusz Szczepaniak ostro potraktował na łuku Świderskiego, ten co prawda zdołał utrzymać się na motocyklu, ale upadł... jego rywal. Tymczasem sędzia Henryk Kowalski wykluczył wrocławianina! W efekcie w trzeciej odsłonie tego biegu Miśkowiak mógł przywieźć do mety tylko trzy punkty...
Później jednak wrocławianie jeździli zaskakująco dobrze, lepiej radząc sobie na trudnej, mocno przyczepnej nawierzchni. W III wyścigu Gapiński po świetnym starcie na dystansie nie dał się już objechać Holcie, a że Drabik przyjechał do mety trzeci, Atlas prowadził 10:7. W kolejnym biegu było jeszcze lepiej, bo Hampel do spółki z Miśkowiakiem przywieźli za plecami Ułamka i Michała Szczepaniaka (wówczas wrocławianie mieli już siedmiopunktową przewagę - 15:8). W tej fazie zawodów nasz zespół miał też sporo szczęścia, bo w piątym biegu Walasek prawie zerwał taśmę i rozkręcający się Sullivan mógł przywieźć tylko biegowy remis. W tym momencie Atlas cały czas prowadził jednak siedmioma oczkami (11:18).
Menedżer Włókniarza Jacek Gajewski próbował ratować sytuację rezerwą taktyczną, w VII biegu desygnując na tor Sullivana w miejsce słabo spisującego się Czerwińskiego. 4:2 dla Włókniarza (prowadzący Hampel dopiero na ostatnim wirażu dał się objechać Holcie) pozwoliło gospodarzom na odrobienie dwóch punktów straty. Atlas prowadził już tylko 23:18. Przełomowe były biegi VIII i IX. Najpierw w VIII słabnący z biegu na bieg Drabik po genialnej szarży na wyjściu z pierwszego łuku na kolejnym okrążeniu stracił jednak prowadzenie na rzecz Ułamka i Włókniarz dowiózł biegowy remis. Od tego momentu było już tylko gorzej.
W IX gospodarze po raz pierwszy triumfowali 5:1 - Walasek i Sullivan po atomowym starcie zostawili daleko za plecami Hampela i Miśkowiaka (Włókniarz przegrywał już tylko 26:27). Po tym biegu właściwie stało się jasne, że wrocławianom bardzo ciężko będzie o zwycięstwo w całym meczu. Włókniarz znalazł bowiem optymalne przełożenia i już nie przegrywał startów. Atlas odwrotnie - Miśkowiak w drugiej fazie zawodów przywiózł aż trzy zera, a Drabik najwyraźniej nie wytrzymał kondycyjnie trudów meczu. Najlepiej potwierdza to fakt, że trener Cieślak zostawił go w parkingu na biegi nominowane.
Po XI biegu Włókniarz objął pierwsze prowadzenie (34:31, Sullivan z Walaskiem przed Drabikiem i Gapińskim), którego nie oddał już do końca meczu. Co prawda przed nominowanymi wyścigami było tylko 39:38, ale Włókniarz miał na dwa ostatnie wyścigi czterech pewniaków - Holtę, Sullivana, Ułamka i Walaska, podczas gdy Atlas bazował właściwie na Hancocku i Hampelu. Trener Cieślak miał więc spory dylemat, kogo wystawić do XIV biegu. Ostatecznie wybór padł na "Gapę" i "Miśka". Ci jednak nie sprostali Ułamkowi i Walaskowi. Częstochowianie już na dojeździe do łuku byli wyraźnie z przodu. Jeszcze Gapiński próbował ratować sytuację, "wywożąc" parę Włókniarza w pierwszym wirażu. Na niewiele się to zdało, bo obaj żużlowcy z Częstochowy nie dali się "zamknąć" i pomknęli do mety po podwójne zwycięstwo biegowe, a także triumf w całym spotkaniu. Przed ostatnim biegiem Włókniarz prowadził już 44:39 i tylko wygrana w stosunku 5:0 zapewniłaby wrocławianom remis w całym meczu. Cudu jednak nie było i Atlas przegrał pierwszy mecz w tym sezonie.
Źródło: [Sport] Red: Stecu
|