Gdzie się podziało życie Żaka?
2004-05-22 00:00:00 | Wrocław
Dawno, dawno temu był sobie student i ... Niestety, coraz częściej młodzi ludzie smaczek prawdziwego życia studenckiego mogą poznać jedynie z opowieści starszych pokoleń. Słuchają ich z wypiekami na twarzy i z niedowierzaniem, że szara rzeczywistość PRL-u mogła być tłem dla tak barwnych historii. Dziś elity intelektualne krzyczą: „ kultura studencka umiera”! Czy tak jest w rzeczywistości?
Studencka historia w PRL-u to w pewnym sensie polityczna biografia grupy. Idea wolności i bunt przeciwko systemowi łączyły pokolenie. Partia, ubrana w ideologię, była naczelnym wrogiem. Alternatywa przybywała z Zachodu: w paczkach, muzyce i obietnicy dobrobytu. Przebijała się przez zagłuszane Radio Wolna Europa. Prof. Barbara Fatyga z Ośrodka Badań Młodzieży UW twierdzi, że rodzaj i styl protestu określał tożsamość pokolenia. Mieliśmy Rocznik 68’ z rozruchami na wyższych uczelniach, lata 70-te jako wielką i barwną kontestację młodzieżową, z ruchem hippisowskim i teatrem na czele, smutniejsze, ale przepełnione walką o wartości lata 80-te i „pokolenie stanu wojennego”(*). Środowisko akademickie miało podstawy, aby wyróżniać się w społeczeństwie. Rok 1989 zamknął ten etap. Kapitalizm zajął miejsce socjalizmu. Studenckie życie zmieniło się wraz z systemem. Przycichło, zbladło i powoli usunęło się w cień, zaś biografie młodych opisują wymuskane „cirruculum vitae”. Protest przestał się opłacać, a bunt zamienił się w ostrą rywalizację o wysokie stawki. Pracowite mróweczki wypełniły sale wykładowe i nie chcą łączyć się w „jakieś tam pokolenie”. Problem zmiany relacji międzyludzkich dotyczy nie tylko studentów, to problem całego społeczeństwa, ale w tym środowisku zmiana jest najbardziej zauważalna - mówi Marek Słoka, student lingwistyki z Lublina. Ludzie twierdzą, że nie ma pokolenia, a młodych łączy tylko pogoń za kasą. Próbowano znaleźć nazwę dla obecnej generacji: Pokolenie Coś, Generacja Nic, 2000, X, Frugowcy, ale żadne z tych określeń nie przyjęło się. Pozostają więc anonimowi, czekając na lepsze czasy. Elity kontra masy Studenci zawsze kojarzyli się z elitarną grupą. Mieliśmy ogromny prestiż, gdyż na uczelnie bardzo trudno było się dostać. Nie mieliśmy koła ratunkowego w postaci prywatnych szkół. Studia otwierały nam okno na wiedzę, która nie była tak powszechnie dostępna jak dziś. Po pierwszym roku dużo osób odpadało, a w tamtych czasach nie było repety. To była żelazna zasada. Student pomimo opinii hulaki miał wiele przywilejów. Mężczyźni unikali dwuletniego pobytu w wojsku, a groźba wzięcia w kamasze mobilizowała bardziej do nauki - mówi socjolog, prof. Jacek Raciborski. |