Kolonia karna
Opis spektaklu
Ma się odbyć egzekucja żołnierza skazanego za nieposłuszeństwo i obrazę zwierzchnika. Na życzenie komendanta przy egzekucji asystuje zaproszony cudzoziemiec – podróżny, który ma wydać swoją opinię na jej temat. Oficer nadzorujący i wykonujący egzekucję z pomocą innego żołnierza jest jednocześnie ustanowiony sędzią. W trakcie przygotowań objaśnia podróżnemu działanie specjalnego przyrządu do wykonywania wyroków. Jest to niezwykle skomplikowany aparat tortur, zbudowany według projektu poprzedniego, nieżyjącego już komendanta kolonii. Do aparatu dołączony jest zestaw wykresów sporządzonych osobiście przez byłego komendanta, które oficer pieczołowicie przechowuje. Wykresy określają rodzaj wyroku, który podczas egzekucji zostanie wypisany przy pomocy odpowiednio zaprogramowanych igieł – na plecach i całym ciele skazańca. Aparat na skutek długotrwałego i wielokrotnego używania oraz prawdopodobnie świadomego ograniczania środków na jego konserwację przez obecnego komendanta jest w coraz gorszym stanie technicznym. Oficer zamierza wykorzystać obecność podróżnego cudzoziemca, by za sprawą jego obiektywnej opinii (o całej procedurze i stanie technicznym aparatu) wymusić na komendancie środki na konserwację i części zamienne do urządzenia. W międzyczasie przystępuje do rozpoczęcia okrutnej egzekucji.
W związku z tym, że podróżny nie wyraża ochoty na wsparcie zamiarów oficera i uczestniczenia w jego planach, a nawet kwestionuje całą procedurę egzekucji, oficer odstępuje od kontynuowania egzekucji na skazańcu. Konsekwencją uznania wyroku za niesprawiedliwy jest dla niego wydanie wyroku na siebie i poddanie się egzekucji w miejsce zwolnionego skazańca. Czyni to ku konsternacji i przerażeniu podróżnego. Ten czym prędzej uchodzi z miejsca kaźni.
Przed opuszczeniem wyspy żołnierz pokazuje mu grób dawnego komendanta. Napis na kamieniu nagrobnym głosi:
„Tu spoczywa stary komendant. Jego zwolennicy, którzy muszą teraz pozostać bezimienni, wykopali mu grób i położyli kamień. Istnieje proroctwo, że po pewnej liczbie lat komendant zmartwychwstanie i poprowadzi swych zwolenników do walki o odzyskanie kolonii. Ufajcie i czekajcie!”.
Kazimierz Kościukiewicz