Opis spektaklu
Kolejny problem to sposób przedstawienia tej historii, która jest bardzo naiwna, również muzycznie. Kompozytor nalega na tę naiwność, na pewien stereotyp zachowań. Wszystko jest tu troszeczkę „szopkowe", kabaretowe, pełne ironii, autoironii – oczywiście, oprócz cytatów żydowskich czy rosyjskich, których zresztą nie jest tak dużo, jak by się można spodziewać. Chodzi też o to, żeby wydobyć pewną papierowość postaci, żeby ich nie pogłębiać na siłę – jak wszyscy reżyserzy jesteśmy na to przygotowani i chcielibyśmy zawsze, aby to były najgłębsze postaci psychologiczne.
A przecież bardzo często również w operach siedemnasto- i osiemnastowiecznych nie ma po co tego robić, bo to nie było przewidziane przez kompozytorów ani przez autorów librett. Tak samo u Prasquala. Myślę, że postawił na pewien schemat, prawie komiczny, postaci czy chóru. W związku z tym poszedłem też w interpretacji za tą myślą, żeby znaleźć uzasadnienie, dlaczego i gdzie takie papierowe postaci mogą być. I okazało się, że takie papierowe postaci występują w kulturze żydowskiej – grane bardzo często podczas Święta Purim, które jest jakby karnawałem żydowskim i pierwszym zalążkiem teatru żydowskiego, gdzie właśnie przebierano się w sposób bardzo jawny – kobiety za mężczyzn, z doklejaniem wąsów itp. I to wszystko było realizowane w sposób bardzo przerysowany, prawie tak jak szopka polityczna. Dotarłem do bardzo wielu obrazów i zdjęć, gdzie to widać – właśnie z obszaru panowania cara, gdzie policja carska służy jako przykład do obśmiania czy do jakiejś krytyki satyrycznej.
I nagle wszystko zaczęło się wiązać. Nagle okazało się, że można stworzyć taki cytat teatru w teatrze. Właśnie Ester, jako jedna z niewielu historii z Tory, o której można było mówić, którą można było przedstawiać, była pokazywana w czasie Purimu, żeby ośmieszyć wrogów. Żeby ośmieszyć Hamana - który u nas w spektaklu staje się szefem carskiej policji, władcę – dość naiwnego, który mieszkając w prawdziwych pałacach, odizolowane od nowej żony, może nawet jej nie widział (chyba, że jeden raz), i jest to absolutnie uzasadnione, że nie wie, iż jest Żydówką, mimo iż wie o tym cały świat.
Znaleźliśmy też ze scenografem metaforę podróży narodu żydowskiego, właśnie tej ucieczki i tej wielkiej emigracji. W czasie tej podróży pociąg zamienia się w mały teatrzyk. W ten sposób udało się nam znaleźć klucz do całego przedsięwzięcia. Jednocześnie udało nam się zachować wszystkie najważniejsze cechy tej opery: pewną papierowość postaci, satyrę i ironię, która jest w muzyce, a także - pogłębienie problemu kultury żydowskiej, a nie tylko przedstawienie ładnej historyjki, przytaczając Biblię.
Michał Znaniecki