Śmiać się z Unii
2006-04-21 00:00:00 | Wrocław
Jeżeli ktoś ma nieodpartą potrzebę śmiechu, Teatr Polski we Wrocławiu ma doskonałą propozycję. 'Unia bez tajemnic' gwarantuje półtoragodzinną zabawę na wysokim poziomie. Tego dnia wszystko sprzysięga się przeciw temu uznanemu dyplomacie. Już na lotnisku ginie jego walizka z osobistymi rzeczami. Mieszkanie wynajmowane mu zwykle przez dyplomację zostało zdemolowane przez… kwartet smyczkowy (nie trzeba chyba dodawać, że z Polski). Z kolei zastępczy lokal, znaleziony przez sekretarza ambasady Simona Prouta (Wojciech Ziemiański), okazuje się należeć do oszusta finansowego – Mullera, który właśnie uciekł za granicę. Na dodatek pojawiają się w nim najmniej oczekiwane osoby: kochanka Cliva – Astrid (Aldona Struzik), jego żona, nadużywająca alkoholu – Lady William (Agata Skowrońska) i w końcu nieświadoma niczego, właścicielka mieszkania – Louise Muller (Dominika Figurska). Akcja nabiera wyraźnego przyspieszenia. Clive i Simon, nie do końca świadomi złożoności sytuacji, próbują z niej wybrnąć. Wizyta Berriego zbliża się wielkimi krokami. Kariera Partidge’a i powaga Wielkiej Brytanii są narażone na szwank. Szykuje się międzynarodowy skandal obyczajowy. Zaskakujący finał ratuje głowę Brytyjczyka. Sztuka ta nie ma chwili przestojów, a jednocześnie mimo chwilowej nieuwagi nie sposób stracić wątku. Dzieje się naprawdę sporo: aktorzy bezustannie biegają po scenie, pojawiają się, żeby za chwilę zniknąć, trzaskają drzwiami, zasłaniają zasłony, włączają i wyłączają muzykę. Zabawy jest co niemiara, bo jak tu nie parsknąć śmiechem kiedy Partidge w szlafroku „czuje się jak Chuck Norris”? Albo na widok Prouta w bokserkach w kaczory? W błyskotliwych dialogach często pojawiają się zresztą aluzje do sytuacji politycznej w Polsce i Europie. Partigde i Prout w białych podkoszulkach i czerwonych rajstopach, w dodatku udający hydraulików, wzbudzają jednoznaczne skojarzenia. Wartka akcja sprawia też, że nieodczuwalny jest czas trwania przedstawienia (1,5h). Marcin Sławiński we ten zabawny sposób wprowadza nas za kulisy życia urzędników poczciwej Unii Europejskiej. Rozprawia się z mitem o prawości europejskich dygnitarzy. W tym celu przebiera ich w kostiumy bajkowych postaci – krasnoludków z „Królewny śnieżki”. Daje do zrozumienia, że ich obraz, nijak ma się do rzeczywistości. Bo tak naprawdę to są oni takimi małymi ludkami, nie w dosłownym, lecz w etycznym sensie. Podwójna moralność zmusza ich do ciągłej gry i to nie tylko przed nami – postronnymi obserwatorami, ale też najbliższymi – żonami i współpracownikami. Posiadanie wartości moralnych to tylko chwytliwe hasło, pomagające na zewnątrz, poza prywatnym mieszkaniem w Paryżu lub Brukseli, formować wymagany wizerunek. Wykorzystuje się go w robieniu kariery. I choć niby każdy wie, że „wszyscy jesteśmy tylko ludźmi”, to jednak po raz kolejny możemy czuć się zawiedzeni i oszukani. Do tej smutnej refleksji dojdziemy jednak nieco później. I to paradoksalnie w znakomitym humorze, bowiem ‘Unia bez tajemnic’ wzbudza swoimi gagami niewyczerpane salwy śmiechu wśród publiczności. Wyjście z teatru jest więc dla nas raczej niemiłym zaskoczeniem, bo czujemy się w nim niekiedy lepiej niż na kabarecie. Krzysztof Lupiński |