Prawdziwe powstanie
2009-03-11 13:34:09 | WrocławInscenizując tekst, który napisało życie, obowiązkiem aktora jest jak najwierniej przedstawić widzowi to, co było. Wyczynem jest wprowadzić go w realia, nawet te najbardziej dramatyczne. Prawdziwą sztuką jest natomiast zrobić to tak, by odbiorca nie wyszedł ze scenicznego boju ze szwankiem, ale z odpowiednią dozą refleksji i wzruszeń.
Choć przed studentami PWST stanęło trudne zadanie - mieli pokazać na scenie wydarzenia, których nie znali z autopsji, a jakie miały miejsce w Polsce ponad 65 lat temu - to poradzili sobie z nim bardzo dobrze. Udało im się wystarczająco wiernie i przekonywująco zaprezentować 62 dni z życia walczącej Warszawy, które zostały uwiecznione przez Mirona Białoszewskiego w „Pamiętniku z Powstania Warszawskiego".
Grę aktorską podczas „Powstania" cechuje odpowiednia dawka ostrożności, zażyta po to, by przypadkiem czegoś nie zafałszować czy podkoloryzować, by nie przekręcić lub nie pomieszać faktów. Młodzi aktorzy są do tego stopnia prawdziwi w swoich rolach, że potrafią przenieść odbiorcę w samo centrum walczącej Warszawy. Na scenie odbywa się dramatyczna walka o przetrwanie - nieustanny ruch, ucieczka, by na chwilę spocząć, schronić się przed bombardowaniem, a potem dalej biec. Widz czuje swąd palącej się katedry, obserwuje, jak cywile ukrywają się w piwnicach i schronach, wspinają się na mury, przemierzają kanały (duże uznanie dla Honoraty Mochalskiej - twórczyni wielofunkcyjnej scenografii). Siedząc wygodnie w fotelu, da się zatem odczuć niespokojną atmosferę tamtych czasów.
Spektakl został utrzymany w konwencji teatru ruchu i teatru muzycznego (około 80 proc. tekstu jest śpiewana). Rozwiązanie, które wybrał reżyser Jerzy Bielunas, wydaje się być bardzo trafne, ponieważ sam wyraz powstanie wywołuje w nas asocjacje z dynamizmem i patriotyczno-religijnymi pieśniami. Zastosowanie techniki muzycznej pozwala również uwydatnić walory prozy Białoszewskiego, która charakteryzuje się występowaniem wyrazów dźwiękonaśladowczych, neologizmów, onomatopei i rytmizacji. Połączenie treści „Pamiętnika z powstania Warszawskiego", często patriotycznej i sakralnej, z muzyką skomponowaną przez Mateusza Pospieszalskiego, precyzyjną choreografią (Maciej Florek) oraz aktorskim zaangażowaniem dało niepowtarzalny efekt.
Studenci PWST bez wątpienia spełnili swoją aktorską powinność - pokazali powstanie warszawskie dosyć realnie. Dokonali także niemałego wyczynu - sprawili, że historia sprzed 65 lat ożyła, a widz mógł w niej uczestniczyć. Przyjmując, że większość odbiorców, tak jak ja, wyszła z przedstawienia, rozmyślając nad okrucieństwem wojny i losem własnego kraju, to można stwierdzić, że aktorzy odnieśli swoje małe, teatralne zwycięstwo.
Anna Cieciorowska
(anna.cieciorowska@dlastudenta.pl)