Opis
Artysta, pedagog, mistrz i przyjaciel – pokochał szkło we wczesnych latach 60., a MIŁOŚĆ ta została odwzajemniona. Z pasją i uczuciem tworzył pierwsze hutnicze obiekty ze szkła, by z biegiem lat opanować do perfekcji technikę „kształtowania z ręki” urzekających szklanych rzeźb, monolitycznych czy ażurowych.
Ludwik Kiczura spędził połowę swojego dotychczasowego życia przy piecu z gorącym szkłem, a drugą połowę – we wrocławskiej ASP. W czasie wykładów i ćwiczeń przekazywał nam swoją wiedzę i doświadczenie zdobyte w hucie dzięki licznym eksperymentom.
I nieustannie się uczył. Kiedy od artystów młodszej generacji „zaraził się” technikami piecowymi, szlifowaniem oraz klejeniem szkła, z wielkim zapałem eksperymentował, a nieudane próby komentował niezmiennie: „Szkło jest po to, żeby się tłukło”.
W pracowni Ludwika Kiczury na siedmiometrowym parapecie stoją, niczym armia na galowej paradzie, kolorowe i dumne szkła-rzeźby. Wszystkie świadczą o Jego wielkim talencie i pasji. Szkoda, że widniejące na nich sygnatury, naniesione w czasach wczesnej młodości wielu z nas – pokrywa kurz. Kurz zapomnienia.
Tym bardziej cieszy mnie, że niektóre z tych dzieł udało się wypożyczyć na wystawę zorganizowaną w Galerii BB w ramach 4. edycji Europejskiego Festiwalu Szkła „Play With Glass”.
Szkło jest po to, żeby się tłukło… Mam nadzieję, że obiekty ze szkła wykonane przez mojego Nauczyciela i Mistrza będą cieszyć oczy kolejnych pokoleń wielbicieli jego twórczości.
Kazimierz Pawlak