Wrocław kontra artyści uliczni
2009-05-14 10:17:05 | Wrocław- Wrocław chwali się artystami i jednocześnie im przeszkadza - czytamy w dzisiejszym „Echu Miasta".
Konrad Tusiński i Magda Pełech tańczą i podrzucają pochodnie w rytmie afrykańskich melodii, które ich koledzy z zespołu "Yankadi" wybijają na bębenkach. Podczas występu zdarza się, że straż miejska zabiera nagle Magdę i sprawdza jej pozwolenie.
- To już norma, zabierają jednego z nas i robią ksero dokumentu. Potem puszczają i możemy kontynuować w pełnym składzie. Jakby nie mogli poczekać do końca pokazu - skarży się w gazecie Lawinia Raczkowska, członkini zespołu.
- Te grupy na rynku często nie trzymają się zasad, a zgodnie z nimi mogą występować tylko w jednym miejscu, grać przez godzinę i to wyłącznie między 19:00 a 21:30 - wylicza w „Echu Miasta" Sławomir Chełchowski, rzecznik prasowy straży miejskiej. - Jeśli spełniają te warunki, to w żaden sposób nie łamią prawa. Jednak po telefonach od niezadowolonych mieszkańców funkcjonariusz może skontrolować dokument i to nawet w środku występu.
- Kiedy jakaś gwiazda za ciężki hajs robi koncert na Rynku, to nawet po 50 telefonach nikt nie przerwie koncertu, mówiąc „Pani Dodo, proszę przestać śpiewać, bo to przeszkadza mieszkańcom" - denerwuje się Wojtek Krasuski z „Yakandi".
Ciekawe jest jednak to, że w kampanii promocyjnej do Expo 2012 Wrocław użyło zdjęć i filmów z występów właśnie grupy „Yakandi".
MAS/"Echo Miasta - Wrocław"