Wreszcie mamy muzeum na światowym poziomie!

Możemy już przestać zazdrościć Luwru Francuzom, a Włochom Muzeów Watykańskich. Wrocław wreszcie może się pochwalić muzeum na światowym poziomie. Ba! Nie ma drugiego miasta, które posiadałoby tak rozwiniętą i zintegrowaną ekspozycję dotyczącą swojej historii.

Już od 19 kwietnia w przepięknie odrestaurowanym i dostosowanym do celów wystawienniczych gmachu Pałacu Królewskiego będzie można oglądać wystawę "1000 lat Wrocławia" oraz ekspozycję dzieł sztuki wrocławskich artystów z XIX i XX wieku. Na trzech piętrach i w trzech skrzydłach, na prawie 3000 metrów kwadratowych, zgromadzono niemal 3,5 tysiąca eksponatów.

- Od razu musimy powiedzieć, że taka wystawa nie ma szans na bycie kompletną, bo to swoista synteza dziejów. Możemy jednak zapewnić, że naszym priorytetem jest gromadzić wyłącznie oryginalne eksponaty i ciągle zmieniać wystawę, by była dynamiczna - mówią zgodnie dyrektor Muzeum Maciej Łagiewski i autor wystawy, dr Piotr Oszczanowski.

Doskonale przygotowana pod względem merytorycznym wystawa obejmuje dzieje Wrocławia od wczesnego średniowiecza aż po czasy współczesne.  Zobaczymy więc takie "rarytasy" jak oryginalne wydania dzieł Angelusa Silesiusa, grafiki Wernera, biurko, przy którym król Fryderyk Wilhelm II podpisał odezwę "Do mojego ludu" albo słynną monstrancję z Henrykowa. Większość z tych eksponatów będzie po raz pierwszy prezentowana publicznie. A historia części z nich mogłaby posłużyć za scenariusz kryminalnego filmu. - Mamy tu mnóstwo rzeczy niespodziewanie, sensacyjnie odnalezionych - podkreślał dyrektor Muzeum.

Wystawę rozpoczyna obraz "Odnalezienie głowy Św. Jana Chrzciciela" F. Starowieyskiego. Głowa Świętego to symbol Wrocławia - znajdziemy ją w dalszej części ekspozycji na większości miejskich wyrobów rzemieślniczych. Na początku wystawy znajdziemy też strumyk, symbolizujący Odrę. Taki sam strumień zamyka wystawę. Dlaczego? -  Odra to początek miasta i jednocześnie lustro, w którym przeglądają się jego mieszkańcy - mówi dr Oszczanowski.

- By dokładnie obejrzeć wystawę, potrzeba około 6 godzin - żartował na konferencji prasowej prezydent Wrocławia, Rafał Dutkiewicz. Szybko jednak okazało się, że to wcale nie żart. Istotnie - ekspozycja jest ogromna, choć wcale nie monotonna, jak to często bywa. Tematyczno-chronologiczny podział jest na tyle urozmaicony, że ani przez chwilę nie jest nudno. - Zawsze można sobie zrobić przerwę w przepięknym pałacowym ogrodzie - ripostuje żarty prezydenta Maciej Łagiewski.

Co ważne, Muzeum jest w pełni multimedialne. W każdej sali stoją komputerowe "kioski", które wyjaśniają historię zgromadzonych eksponatów.  Wszystko jest dostępne w trzech językach, przygotowano specjalne nagrania dla obcokrajowców. Z myślą o turystach powstanie też - co zapowiedział prezydent miasta - wygodna kładka nad ulicą Kazimierza Wielkiego. Znacznie ułatwi to przejście z Rynku do Muzeum.

Wygląda na to, że wreszcie mamy miejsce we Wrocławiu, z którego możemy być dumni. My, wrocławianie zawsze będziemy ciekawi pięknego miejsca, w którym żyjemy. Teraz o historii i kulturze miasta możemy z dumą opowiadać ludziom z całego świata.

Otwarcie Muzeum Miejskiego Wrocławia już w niedzielę, 19 kwietnia.

Joanna Jaszczak
(joanna.jaszczak@dlastudenta.pl)