Byliśmy, gadaliśmy - Sztuka

Wanda Ziembicka-Has: Ja tylko głośno myślę

2011-03-08 13:48:57 | Wrocław

Wszędzie jej pełno. Jest wulkanem pomysłów. Pracuje w niezliczonej ilości miejsc. To właśnie list od niej zainspirował dyrektora Filharmonii Andrzeja Kosendiaka do rozpoczęcia akcji „Mój pierwszy raz”. Wanda Ziembicka-Has opowiada o swoich pomysłach na upowszechnienie muzyki klasycznej.

Wojciech Sitarz: Dziennikarka, aktorka, polityk. Które z tych słów najlepiej opisuje Wandę Ziembicką-Has?
Wanda Ziembicka-Has:
Jestem dziennikarzem, myślę nawet, że rasowym dziennikarzem. Uważam, że dziennikarstwo jest predyspozycją, nie można się go nauczyć. Owszem, da się poznać warsztat, ale ono jest pewną cechą charakteru – zmysł, węszenie, zupełnie inne patrzenie na świat. Do końca życia, niezależnie co będę robiła, będę dziennikarzem.

A może społecznik? Podobno większość tego, co pani posiada, w testamencie zapisała pani dla Wrocławia.
Prawie całość. Oprócz tego, co dostaną zasłużeni, którzy pomogli mi w życiu. Nie mówię tu o jakimś wielkim majątku, ale są tam różne kserokopie partytur, które podpisał mi Górecki. Chodziłam też na spotkania i robiłam zdjęcia, bo bardzo lubię fotografować. A dusza społecznika rzeczywiście jest we mnie od zawsze. Nawet w szkole podstawowej myłam akwarium, bo ono stało w klasie, a nikomu nie chciało się go myć ani zmieniać wody. Tak, jestem społecznicą. Najmniej chyba aktorką, mam tylko wykształcenie aktorskie. Zagrałam w kilku polskich filmach, choćby w „Rdzy” Załuskiego, gdzie Andrzej Waligórski śmiał się, że grałam tytułową rolę. Zagrałam prostytutkę w „Mewach” Passendorfera i przez trzy tygodnie jadłam codziennie świeżego łososia i węgorza. Aktorką czuje się najmniej, chociaż byłam aktorką Teatru Kalambur, który mnie ukształtował, i odbyłam staż u Zygmunta Molika w Teatrze Laboratorium. Bardzo zbliżyłam się wtedy do Grotowskiego i gdy już zostałam etatową dziennikarką, zrobiłam o nim wiele materiałów. Gdy już wyjechał do Pontedery, korespondowałam z nim i te listy też otrzyma miasto. Pamiętam, jak dostałam kiedyś w nocy telegram – przestraszyłam się, że coś się stało komuś z najbliższych. Ale okazało się, że to tylko Grotowski przesłał mi podziękowanie za pamięć i pozdrowienia. Z radości dałam listonoszowi 50 złotych, co w połowie lat 80. było sporą kwotą. Potem pokazałam ten telegram Stasiowi Krotoskiemu z Instytutu Grotowskiego i wszyscy mi zazdrościli.

Do rozpoczęcia akcji „Mój pierwszy raz” zainspirował dyrektora Kosendiaka przesłany przez panią wycinek z gazety. Jak trafił on w pani ręce?
Często czytając gazety, wycinam z nich różne interesujące rzeczy. Tak też się stało z tym obrazkiem, który wysłałam dyrektorowi Kosendiakowi. Rysunek i podpis, że 80 procent Polaków nigdy nie było w filharmonii.

Pamięta pani swój pierwszy raz w filharmonii?
To był koncert fortepianowy profesora Piotra Łoboza, na który zabrał mnie ojciec. Miałam wtedy może dziesięć lat, bo jeszcze nie skończyłam podstawówki. Z muzyką byłam oswojona od najmłodszych lat. W moim domu słuchało się dużo muzyki, chociaż gdy ojciec słuchał przez radio koncertów skrzypcowych, to mama mówiła mu – „Boluś, przymknij drzwi, bo to rzępolenie mnie denerwuje”. Później, gdy chodziłam do technikum księgarskiego, mieliśmy organizowane poranki muzyczne, a wcześniej skończyłam jeszcze podstawową szkołę muzyczną. Tymczasem teraz ucząc studentów, mówię im, że przyjeżdża Skrowaczewski, Maksymiuk, a oni w ogóle nie wiedzą, kto to jest. Przecież według Fukuyamy kultura jest podstawą rozwoju społeczeństw. Nie można być dobrym dziennikarzem ani ekonomistą, czy prezesem firmy, jeśli nie widziało się kilku ważnych filmów, nie przeczytało książek i nie wysłuchało koncertów. Marzy mi się, żeby może nie wszyscy byli od razu melomanami, ale przynajmniej żeby zobaczyli jak wygląda filharmonia czy opera po remoncie, jak będzie wyglądało Forum Muzyki. Jak można mieszkać we Wrocławiu i tego nie wiedzieć? Przecież to wstyd.

Jak walczyć z tym, że 80 procent osób nigdy nie było w filharmonii?
Przede wszystkim uczyć od dziecka. Ja kończyłam szkołę, w której jeszcze była prowadzona edukacja muzyczna. Dopiero teraz dzięki Bogdanowi Zdrojewskiemu powraca ona do szkół wraz z edukacją plastyczną. Ona musi wrócić, bo trzeba uczyć się rozpoznawać dźwięki, tonacje. Nie trzeba zaraz zachwycać się Wagnerem. Ale są przecież opery, utwory muzyczne, które przenoszą nas w inny wymiar. To jak z czytaniem bajek, dziecko chce później jeszcze więcej. Ważne jest już przedszkolne wychowanie. Uczenie piosenek, gra na instrumentach. Czego się Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał. Trudno zmusić mężczyznę, który siedzi w pracy po osiem godzin, by nagle poszedł filharmonii, kiedy nigdy w niej nie był i nie jest z nią oswojony. Dlatego ważne są tego typu akcje i edukacyjna rola takich podmiotów jak teatry muzyczne czy filharmonie. Ja teraz przygotowuję kolejną akcję i zwołuję na 28 lutego wszystkich przedstawicieli rad osiedli we Wrocławiu. Mój pomysł jest taki, by dziadek zabrał swojego wnuka i przyszedł pierwszy raz do Teatru Lalek – tak jak mnie w dzieciństwie ojciec z dziadkiem zabierali do opery. Ten bilet będzie bardzo tanio kosztował, a później dziadek będzie mógł pójść zobaczyć coś na scenie dla dorosłych, wziąć żonę albo partnerkę z klubu seniora. Trzeba oswajać młodych ze sztuką, tak samo, jak oswaja się człowieka ze smakami. Jeżeli ktoś żyje w rodzinie wegetariańskiej, to nie zje w wieku trzydziestu lat mięsa. Ja nie mogłam jako dziecko jeść czekolady, bo rodzice mówili mi, że to wykrzywia zęby i do dziś nie znam smaku czekolady. Musi być dużo akcji, ale z niespodziankami. Głośno myślę, ale może w ramach akcji „mój pierwszy raz” po prostu nagrodzić czymś tych, którzy przyjdą do filharmonii. Pierwszy raz jest bardzo ważny, dotykanie nowej materii, nowego smaku, przestrzeni, dźwięku. Trzeba zachęcać, znaleźć jakąś przynętę. Może niech ktoś wylosuje karnet na koncerty. Róbcie edukacyjne wieczory muzyczne, uczcie jak odróżnić fado od tanga argentyńskiego. Nasi dziadkowie wspominają przedwojenne bale, a dlaczego miałoby nie być balu w filharmonii? Taki z prawdziwymi muzykami, których poziom chwalą teraz wszyscy dyrygenci. Zróbcie konkurs fotograficzny – ja pierwszy raz w filharmonii. Może zdjęcia z wykonawcą. Albo pokaz mody filharmonicznej, jak należy się ubierać. Lekcje filharmonicznego savoir-vivre’u. To powinno być wyróżnikiem – chodzę na koncerty, jestem lepszy, kulturalny. Sama też się postaram przyczynić do tej akcji – wezmę swoich studentów do filharmonii, powiem, że nie zaliczą, jak nie pójdą. Przyprowadzę jubilatów z klubu seniora na Grunwaldzie, ale wtedy podczas koncertu musi być dedykacja i informacja, że na widowni mamy kogoś, kto skończył dziś 90 lat.

Podobno nie znosi pani ciszy. Czy często zagłusza ją pani muzyką?
Przede wszystkim. W każdym pokoju mam odtwarzacz. Słucham dużo muzyki, zwłaszcza w radiu. Dzisiaj nie udało mi się dostać płyty Krajewskiego, a bardzo chciałam sobie kupić coś na te mroźne dni. Uważam, że na każdą porę roku i nastrój jest potrzebna inna muzyka. Lubię też różne eksperymenty. Jestem zachwycona L.U.C.-iem i gorąco namawiam – zaproście go do filharmonii! To jest genialne, co on robi z ludzkim głosem. Jakbyście do tego dodali jeszcze kilka dźwięków, byłby show. On jest wizytówką Wrocławia. Dlaczego wszyscy chwalą się tylko Możdżerem? Owszem, wystąpił w Carnegie Hall, ale teraz trzeba dać szansę innym. Albo Sambor Dudziński, który potrafi grać na grzebieniu, budziku, bucie, rurkach. Dlaczego tego nie pokazać i nie rozbudować w filharmonii z całym instrumentarium muzycznym? Trzeba szukać eksperymentatorów. Polecam L.U.C-a, występował już wszędzie, nawet w instytucie prawa, ale to byłby jego pierwszy raz w filharmonii.

A gdyby nie wynaleziono muzyki?
Ona zawsze by istniała. Poprzez śpiew ptaków, odgłosy pluskającej wody, dymiące wulkany. My zaczęliśmy tylko naśladować naturę. Nawet z ciszy da się wydobyć dźwięk.

Rozmawiał: Wojciech Sitarz

 

Słowa kluczowe: mój pierwszy raz filharmonia wanda ziembicka has
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
mierzalne
Młodzi artyści - policzalne, mierzalne w Pracowni Poznania Wizualnego [zdjęcia, relacja] Wrocław

Jak było na wernisażu w Muzeum Współczesnym we Wrocławiu?

wernisaz konarski
Marian Konarski/1909-1998 - relacja z wystawy Wrocław

Galeria Miejska zaprasza na nową wystawę. Będzie można ją oglądać aż do 30 czerwca.

Polecamy
Wystawa
KOLOR A WIRUS: pierwszy wernisaż we Wrocławiu po kwarantannie [Relacja] Wrocław

Oto nasze wrażenia z wystawy obrazów Małgorzaty Jojnowicz, Moniki Solorz i Violi Tycz.

Michał Hrisulidis
Michał Hrisulidis zaprasza na wystawę "Złożony" [WIDEO] Wrocław

Wystawa w Galerii Miejskiej we Wrocławiu potrwa do 19 stycznia 2019.

Polecamy
Ostatnio dodane
mierzalne
Młodzi artyści - policzalne, mierzalne w Pracowni Poznania Wizualnego [zdjęcia, relacja] Wrocław

Jak było na wernisażu w Muzeum Współczesnym we Wrocławiu?

wernisaz konarski
Marian Konarski/1909-1998 - relacja z wystawy Wrocław

Galeria Miejska zaprasza na nową wystawę. Będzie można ją oglądać aż do 30 czerwca.

Popularne
Kolejne pokazy multimedialnej fontanny już wkrótce
Kolejne pokazy multimedialnej fontanny już wkrótce Wrocław

Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli nowej atrakcji miasta, mamy dobrą wiadomość - kolejne pokazy już wkrótce!

Pierwszy pokaz największej fontanny w Polsce
Pierwszy pokaz największej fontanny w Polsce

Nowa fontanna we Wrocławiu to największa i najdroższa tego typu inwestycja w Polsce.

Depeszowcy kontra depesze
Depeszowcy kontra depesze

Tutaj każdy chce mieć swój dekalog. Każdy depesz, względnie depeszowiec wiesza go potem na ścianie, obok mnóstwa tłustych, cudownie odbijających światło, wycałowanych i w